sobota, 8 marca 2014

2. Rather unusual meeting

Ross
Wybiegłem szybko z pojazdu, zatrzaskując za sobą drzwi. Dziewczyna leżała w kałuży krwi. cudem przytomna....
- Nic ci się nie stało? - spytałem klęcząc przy niej.
- Nie...chyba...nie....- odparła zaszokowana, całym wydarzeniem.
- Zadzwonię, po karetkę, zaraz ci pomogą. 
- Nic mi nie jest stłukłam sobie tylko kolano...
- To chociaż cię odwiozę do domu? - spytałem nerwowo.
- Poradzę sobie...- powiedziała, po czym spróbowała wstać, ale jakoś jej to nie wyszło. 
Spojrzała na mnie dość dziwnie.
- To ty jesteś Ross Lynch.......ten co zakosił mi żeli w przedszkolu!?
- Nie...raczej aktor, piosenkarz.
- Nie kojarzę cię, ale będę mogła autograf?
- Jasne, jak tylko odwiozę cię do domu. - odparłem biorąc ją na ręce.
- Puść mnie! Poradzę sobie mam przecież des.... - dziewczyna przerwała, gdy zauważyła deskorolkę przełamaną na pół. - Coś ty zrobił z moją deską?!
- Ważne że ty jesteś w całości.
- Puszczaj! - krzyknęła wyrywają się.
- Uspokój się! Odkupię ci nową!
- Ty nic nie rozumiesz! Ona jest mojego brata!
- Dziewczyno! To nie problem! Odkupię mu!
- Ale on...on...- jąkała się, a po policzku spłynęła jej łza. - To była moja jedyna pamiątka po nim...
- Nie płacz już - próbowałem ją pocieszyć - Na pewno da się coś zrobić. A teraz chodź do samochodu. Odwiozę cię.
- A skąd mam pewność ze nic chcesz mnie porać?
- Ufasz mi? - spytałem podając jej rękę.
Dziewczyna zmierzyła mnie dokładnie wzrokiem  i podała mi swoją dłoń. Jednak musiałem ją podpierać, bo rana na kolanie krwawiła coraz bardziej. Otworzyłem brunetce drzwi, zająłem miejsce  i odpaliłem kluczyki w stacyjce.
- Opowiedz mi coś o sobie? - spytałem nie odrywając wzroku od drogi.
- Po co? - spytała niedbale, wpatrując się w okno.
- Bo chciałbym cię poznać?
- I tak pewnie, nie będziesz mnie pamiętał na drugi dzień. Jestem tylko zwyczajną dziewczyną.
- Widzę, że mam do czynienia z trudnym charakterkiem...-powiedziałem pod nosem, lekko się uśmiechając.
- Zatrzymaj się chce wyjść! - krzyknęła nagle, odpinając pasy.
- Mieszkasz tu?
- Nie, chce wysiąść! Otwórz te cholerne drzwi!
- Już, nie denerwuj się. - odparłem, posłusznie wykonując rozkaz dziewczyny.
Ona po prostu wyszła. Bez słowa. Trzaskając drzwiami.
No muszę przyznać że nie typowa. Nie tylko z charakteru, ale styl też jakiś inny. Mimo  tego wysiadłem za nią.
 ♥ ♥ 
Możecie mnie znienawidzić. Wiem, wiem rozdział strasznie krótki, ale mam małe problemy z internetem i tylko to udało mi się wystukać na klawiaturze. Obiecuje że następne będą dłuższe. Kolejny rozdział najpóźniej w poniedziałek, ale postaram się dodać w tą niedziele.
Czekam na wasze opinie.
Do następnego wpisu...
Maddie ;)

9 komentarzy:

  1. Dość ciekawa fabuła. Ciekawi mnie co dalej napiszesz :-] Z okazji dnia kobiet dużo weny życzę <3 oraz wielu wiernych czytelników =D patka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały. Czekaw na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty, nie mam za co cię znienawidzić, bo w końcu przecież pojawił więc jest bosko. kocham twoje blogi. czekam na next z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  4. BOSKI !!! ♥ Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń